Dzisiaj witam Was i zapraszam do gaju rokietnikowego:)
Rokietnik bardzo znana i doceniana roślina przez kosmetologów, farmaceutów.
Siedlisko dużej zawartości witamin i nasyconych kwasów tłuszczowych. Jedna z nielicznych roślin posiadających kwas omega. Ale wszystkie te wiadomości znajdziecie w necie.
np.tu
Opowiem, dlaczego ja się w nim zakochałam:D
Uwielbiam rokietnik i stosuję już od dwóch lat.
Jest to jedna, a może nawet jedyna tak mocno ulubiona przeze mnie roślina.
Mam to szczęście, że rośnie niedaleko na dość sporej polanie.
Przepiękne krzewy przypominają gaj,..
Uwielbiam na niego patrzeć. W dużych ilościach robi hipnotyzujące wrażenie. W takim dniu jak dzisiaj, połyskuje w słońcu, a zapach niesie przyjemną nutę cytrusową.
Znany jest z regeneracji naskórka
(oparzenia np. słoneczne, drobne zaczerwienienia, podrażnienia, wysuszenia skóry) Wszystkich przykładach sprawdził się na mojej skórze w postaci tłustego kremu i olejku.
Stosuję tylko na noc i punktowo-olejek, czasem w połączeniu.
Jedynym minusem jest intensywna barwa i gdy używam olejku punktowo to nie wyglądam zbyt atrakcyjnie, pachnę też nie cudownie ale na prawdę działa.
Latem używałam balsamu do ciała w postaci łączonej tzn. do balsamu bio kokosowego dodawałam parę kropel oleju rokietnikowego, co dawało dodatkowy efekt opalizujący. Coś na zasadzie samoopalacza tylko kolor się zmywa, ale nogi wyglądają ok. i przesuszona skóra wraca do normy.
Pomadka ochronna, krem do rąk wszystko to szczególnie zimą. Z każdego kosmetyku jestem mega zadowolona.
Niestety nie robiłam przetworów, nie za bardzo wiem jak ugryźć temat. Może ktoś z Was ma jakiekolwiek doświadczenie-chętnie się dowiem i może wykorzystam.
Na drzewku wisi komin, w planach czerwona czapka i mitenki
Dwa lata temu naoglądałam się swetrów zwanych ogoniastymi, zauroczona postanowiłam stać się też szczęśliwą posiadaczką takowego okrycia.
Udziergałam spiesznie, pochwaliłam się na forum
tu
Po paru prezentacjach między ludźmi uznałam go za kompletnie nie praktyczny.
Udzierg zaległ w szafie śmiercią naturalną, powodując wyrzuty sumienia, bo to co i spojrzę to poświęconego mu czasu żałuję (można było coś lepszego, praktycznego zrobić)
Tyle włóczki na marne...w szafie wisi i kształt co raz to dłuższy nabiera...ogony już dna dosięgają.
I jak to w życiu bywa po długim czasie decyzja zmiany zapada. Pruję...
Jak Feniks z popiołów powstaje nowa na dzień dzisiejszy udoskonalona dodatkiem melanżu forma swetra normalnego, praktycznego (bez ogonów)
Słoneczko miło dzisiaj zaskoczyło:))
W świecie książek, jak widzicie:-grubo:))
Druga część Filarów ziemi Folletta. Czytam nie śpiesznie zainteresowaniem i pełnym relaksem.
Pozdrawiam:)Ewa