piątek, 1 grudnia 2017

Z różowej Puny

... Dropsa wersją roboczą się chwalę:)



Przeczytałam kolejną książkę mojej najukochańszej autorki Romy Ligockiej.
I jak zwykle książka pozostawia za sobą refleksje i poczucie, że chciałoby się więcej stron, więcej Ligockiej.
Książka zawiera w sobie tak dużo mądrych sekwencji, że aż mnie korciło wziąć ołówek do ręki i podkreślać. Czego nigdy nie robię. Najzwyczajniej książki, które czytam nie należą do mnie.
I tak mi się smutno zrobiło,..kupię sobie wszystkie:D

Prawdziwa Radość życia czytać niespiesznie tak refleksyjnie snutą opowieść o życiu, miłości, przemijaniu.
Dla mnie czas się zatrzymał w miejscu, trzymając w ręce najnowszą książkę pani Romy Ligockiej.
Znalazłam w niej wiele porównań i odniesień do własnych spostrzeżeń na życie.
Było o związkach męsko-damskich, dorosłym macierzyństwie, empatii i o tym, że mój mąż jest konsumentem wiadomości telewizyjnych, co nas bardzo rozbawiło:))



A to moje tegoroczne czapki.
Czerwona z Limy Dropsa, też w roboczej wersji, bo włóczki mi zabrakło. Poczekam na dostawę i kiedyś skończę.
Każda z nich do kompletu posiada chusty, kominy i szale.


Musztardowa dla córki do kompletu z brioszkowym szalem:-) tu

Pozdrawiam:)Ewa

środa, 8 listopada 2017

Spacerem po dobrej literaturze i nie tylko

Witam:))
Choć dziś zimno i pochmurno to mobilizację w sobie znalazłam żeby pójść na moją ulubioną ściankę. Na razie nie pada, czas na spacer trzeba wykorzystać.
Brzydko, szaro i ponuro- z ciepłej kurtki wyskoczyć trzeba było.
Fotki zrobić, żeby sobie bure jesienne popołudnie przed komputerem umilić.
Chwalę się i z przyjemnością do Was zaglądam, i podglądam, nowych inspiracji szukam:))


Chusta w moich ulubionych kolorach.
Wykorzystałam pozostałości włóczki po dwóch swetrach zrobionych tu i tu
Wzór inspirowany zdjęciami z internetu. Sama narzuciłam kolejność rzędów wzorem angielskim, gładkim-pończoszniczym  i prostym ażurem z narzutami. Bordiura to część wzoru z chusty pani Justyny Lorkowskiej Aisling .


































 Czytam książkę, do której przymierzałam się już od bardzo dawna. Choć zawartość godna polecenia to jej gabaryty mnie onieśmielały. I muszę się przyznać, że nie przeczytałabym jej gdyby nie czytnik-urządzenie genialne.
Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek trzymała cięższą książkę w ręku. W porównaniu do Folletta Świat bez końca, którą czytałam nie dawno to Paryż Edwarda Rutherforda przygniata swoim ciężarem. Dosłownie ręce mdleją.
Ale do rzeczy:
Bardzo się cieszę, że mogę czytać tak znakomitą książkę historyczną.
Paryż to napisana z ogromnym rozmachem, monumentalna, wielowątkowa powieść.
Czytając uczestniczymy w przestrzeni czasów od 1261 do 1940 i dalej.
Cały fenomen tejże książki polega na poznaniu szczegółów z życia sześciu znakomitych rodów Francji, które sprytnie wplecione są w wydarzenia prawdziwe.
Uczestniczymy w wielu ważnych faktach historycznych. Tych mniej ważnych i tych przełomowych dla ludzkości.
Poznajemy znane osobowości, miejsca, architekturę, malarzy po wydarzenia bardziej wymowne jak rewolucja i  II wojna światowa.
I wszystko to, co nazywamy kulturą narodu.
Warto po przez tak znakomitą książkę poznać lub przypomnieć sobie pewne istotne fakty historyczne jednego z tak wielkich państw w Europie jakim jest Francja i jej stolica.
Zatrzymać się na chwile w którejś z epok i pomyśleć sobie co przemija, Może warto byłoby zadać pytanie(?) Co Francja traci kulturowo dzisiaj,bo może przyjść czas, że tylko słowo pozostanie...(?)
Zachęcam do przeczytania:


Włóczka z jakiej wykonałam chustę to dwa motki Fabel nr 677 i ok. trzech motków Alpaca mix petrol nr 7240


Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny:))Ewa

środa, 25 października 2017

Dużo wcześniej...


Czas tak szybko mija, nie obejrzymy się i już Boże Narodzenie za pasem.
I jak co roku fakt ten nadejdzie szybciej niż nam się zdaje, a z nim ozdoby świąteczne.
U mnie wygląda to tak, że pomysły te związane głównie z dzierganiem  pozostawiam na tzw. później i co roku nie jestem na czas.
Nie da się w mig wykonać mnóstwa gwiazdek, czy obrobić bombki. Ewentualnie szybką serwetkę ale też nie zawsze, bo akurat metalicznych nici w domu brak.
W tym roku postanowiłam, że będzie inaczej i do pracy wzięłam się dużo wcześniej.  


Projekt, jak widzicie to dużo elementów zawieszonych na przeźroczystej nici, przekładane szklanymi koralikami.
Wzorem zachwyciłam się parę lat temu ale jak zwykle odkładałam wykonanie i zawsze, gdy nadchodził TEN moment to żałowałam, że kolejny szalik do zrobienia był ważniejszy
Tym razem będzie inaczej: gwiazdki zawisną w kuchennym oknie.


Czytam dalej Folletta Świat bez końca, wszak to powieść obszerna i nie dla osób niecierpliwych.
Kto nie oglądał serialu-polecam na równi z książką.


Wzór pochodzi z gazety: Szydełkowanie nr 5/2013 Boże Narodzenie
Nici to kordonek Maximum metalic nr 1815-S i 0000-S kupiony na allegro.

Pozdrawiam:)Ewa

wtorek, 17 października 2017

Czerwień w melanżu


Dzisiaj witam Was i zapraszam do gaju rokietnikowego:)



Rokietnik bardzo znana i doceniana roślina przez kosmetologów, farmaceutów.
Siedlisko dużej zawartości witamin i nasyconych kwasów tłuszczowych. Jedna z nielicznych roślin posiadających kwas omega. Ale wszystkie te wiadomości znajdziecie w necie. np.tu
Opowiem, dlaczego ja się w nim zakochałam:D
Uwielbiam rokietnik i stosuję już od dwóch lat.
Jest to jedna, a może nawet jedyna tak mocno ulubiona przeze mnie roślina.
Mam to szczęście, że rośnie niedaleko na dość sporej polanie.
Przepiękne krzewy przypominają gaj,..
Uwielbiam na niego patrzeć. W dużych ilościach robi hipnotyzujące wrażenie. W takim dniu jak dzisiaj, połyskuje w słońcu, a zapach niesie przyjemną nutę cytrusową.
Znany jest z regeneracji naskórka
(oparzenia np. słoneczne, drobne zaczerwienienia, podrażnienia, wysuszenia skóry) Wszystkich przykładach sprawdził się na mojej skórze w postaci tłustego kremu i olejku.
Stosuję tylko na noc i punktowo-olejek, czasem w połączeniu.
Jedynym minusem jest intensywna barwa i gdy używam olejku punktowo to nie wyglądam zbyt atrakcyjnie, pachnę też nie cudownie ale na prawdę działa.
Latem używałam balsamu do ciała w postaci łączonej tzn. do balsamu bio kokosowego dodawałam parę kropel oleju rokietnikowego, co dawało dodatkowy efekt opalizujący. Coś na zasadzie samoopalacza tylko kolor się zmywa, ale nogi wyglądają ok. i przesuszona skóra wraca do normy.
Pomadka ochronna, krem do rąk wszystko to szczególnie zimą. Z każdego kosmetyku jestem mega zadowolona.
Niestety nie robiłam przetworów, nie za bardzo wiem jak ugryźć temat. Może ktoś z Was ma jakiekolwiek doświadczenie-chętnie się dowiem i może wykorzystam.

Na drzewku wisi komin, w planach czerwona czapka i mitenki


Dwa lata temu naoglądałam się swetrów zwanych ogoniastymi, zauroczona postanowiłam stać się też szczęśliwą posiadaczką takowego okrycia.
Udziergałam spiesznie, pochwaliłam się na forum tu
Po paru prezentacjach między ludźmi uznałam go za kompletnie nie praktyczny.
Udzierg zaległ w szafie śmiercią naturalną, powodując wyrzuty sumienia, bo to co i spojrzę to poświęconego mu czasu żałuję (można było coś lepszego, praktycznego  zrobić)
Tyle włóczki na marne...w szafie wisi i kształt co raz to dłuższy nabiera...ogony już dna dosięgają.
I jak to w życiu bywa po długim czasie decyzja zmiany zapada. Pruję...



Jak Feniks z popiołów powstaje nowa na dzień dzisiejszy udoskonalona dodatkiem melanżu forma swetra normalnego, praktycznego (bez ogonów)





Słoneczko miło dzisiaj zaskoczyło:))


W świecie książek, jak widzicie:-grubo:))
Druga część Filarów ziemi Folletta. Czytam nie śpiesznie zainteresowaniem i pełnym relaksem.


Pozdrawiam:)Ewa

czwartek, 28 września 2017

Przeplatana czapka, komin i mitenki

Plecionek ciąg dalszy
Powoli zbliżają się zimne dni. Robię przegląd cieplejszych ciuchów w szafie i siłą rozpędu sprzątam moją szufladę dziewiarską. I tak czekając na promocje Dropsa wyrabiam stare włóczki.
Z odrobiny niebieskiej nie wiadomo z jakiego składu wydziergałam komplet zimowy. Będzie idealnie pasował do granatowo-grafitowej kurtki.
Wzór czapki i mitenek to ten sam co poprzednio (tu) Bardzo go polubiłam, chyba jeszcze trzasnę parę takich czapek:D Dla rodzinki:))
Komin, nic trudnego: 112 oczek, druty chyba 4,5 z żyłką.
Wzór dwa prawe, dwa lewe- oczka na przemiennie. Szerokość 35 cm. Wysokość komina 45 cm
.
Myszkując w szufladzie z krainy kolorowych włóczek kombinuję co dalej...
Obecnie mam na drutach dość mocno kolorową chustę, jest w produkcji, niebawem pokażę.
Idąc dalej tropem szuflady, która jak dla mnie mogłaby nie mieć dna, zaczynam czerwony z domieszką moheru sweter.
Pewno jeszcze wyszłoby parę kombinacji ale nie wszystko na raz. Same wiecie jak to jest posiadać taką  krainę Narni.


Czytam z mniejszym zaangażowaniem.

Największą zaletą Braci Burgess  jest zakorzeniona prawda o ludzkich relacjach.
Kto zna autorkę ten wie, że jej pióro jest mocno realistyczne i dosadne w emocjach.
To mądra książka, taka, która daje pomyśleć nad zawiłościami  i pobudkami natury ludzkiej.

Zacytuję fragment opisu ze strony LC, który bardzo dobrze obrazuje to co autorka chciała przekazać w emocjach fabuły:
[...Kiedy czytasz powieść Elizabeth Strout, możesz odnieść wrażenie, iż zaglądasz sąsiadowi w okno.(...) Strout pokazuje zazdrość, dumę, winę, bezinteresowność, bigoterię i miłość w delikatny, a zarazem celowy sposób.]
”Minneapolis Star Tribune"

Zainteresowanych odsyłam na stronę LC










Pozdrawiam wszystkich odwiedzających moją stronę:)Ewa:))

niedziela, 17 września 2017

Róża

Parę lat temu zrobiłam tym samym wzorem mniejszą zazdrostkę, a że mam przypadłość powtarzania ulubionych wzorów to też w te wakacje powstała druga część w temacie róży.


Uwielbiam firany robione na szydełku i z chęcią się nimi chwalę:))
Tylko bardzo ciężko je fotografować.
U mnie, pewno jak i w całej Polsce dzisiaj  pada deszcz. O dziwo ten ponury dzień za oknem pozwolił mi zrobić w miarę oglądalne zdjęcia.



Ta mniejsza trochę przyszarzała, chyba zrobię nowy dół w dwóch oddzielnych częściach...










Chętnie podzieliłabym się z Wami jakąś książką...niestety u mnie nastąpił okres posuchy w wyborze. Po odrzuceniu kolejnej i kolejnej, szukając większych głębi i przemyśleń wzięłam się za Dostojewskiego- Bracia Karamazow.
Z uporem, przewracam kartki. Książka wymaga niezwykłej uwagi i skupienia.
Wiadomo, klasyka do łatwych nie należy.
Sięgając po nią w okresie licealnym nie do końca, albo i ogóle jej nie pojęłam. Pamiętałam tylko trzech braci w konflikcie z ojcem:(
Przyznam, że i teraz rozważania filozoficzno-teologiczne sprawiają trudność. Język nie ułatwia,wymaga dużej koncentracji. Jednak mozolnie trwam przy lekturze, bo daje mi poczucie maksymalnego skupienia i wyciszenia.
To taka joga dla umysłu:))D

Ewa:)

środa, 13 września 2017

Celtyckie plecionki

                              ▂▂ ▃ ▄ ▅ ▆ ▇ █  Witam serdecznie  █ ▇ ▆ ▅ ▄ ▃  ▂▂ 

Dziś zapowiedziana chusta, a raczej cały komplet od chusty, mitenek po czapkę.

Uwielbiam chyba wszystkie sploty warkoczowe. W różnych wariacjach na drutach i na głowie.
Na powrót zapuszczam włosy, bo tak bardzo polubiłam plecionki. Z uporem i  różnym skutkiem staram się sama wplatać w moje mizerne włosy.
Uważam, że ich prostota zawsze nadaje szyku i elegancji.










Bardzo rozbawiło mnie zdjęcie poniżej...
Ten cień to nieustannie podążający za mną sobowtór, a może to moja druga osobowość(?)
Kogo Wam przypomina? Mnie: czarownicę, tylko miotły brak:D
Ale sami przyznajcie:-Wszystkie czarownice mają swój urok i podobno szczęście przynoszą:D


Inspiracje do chusty znalazłam u Anusi , wzór znajdziecie tu
Czapką zauroczyła mnie Intensywnie Kreatywna
Włóczka: Drops Flora 

Pozdrawiam:))Ewa