wtorek, 31 maja 2016

Masyw Trzech Koron


Sromowce Niżne, idealna  miejscowość wypadowa w góry i nie tylko.
Ta malownicza wieś położona jest w Pieninach w dolinie Dunajca.
Przyciąga miłośników szlaków górskich i tych, którzy cenią sobie ciszę i uwielbiają spacery.
Jedną z  atrakcji jest spływ Dunajcem w stronę Szczawnicy i powrót wzdłuż rzeki,
Deptak z malowniczymi widokami na skały prowadzi nas stroną Słowacką do Sromowic Niżnych.
Dla bardziej wytrwałych pozostają szlaki górskie.
Na szczyt Trzech Koron można wejść szlakiem żółtym lub zielonym, dalej szczyt Sokolnicy z pięknym widokiem na Pieniny i dolinę Dunajca.



Masyw Trzech Koron
Widok z mostu łączącego Polskę ze Słowacją


Widoki z Sokolnicy na dolinę Dunajca


Siła skał i promienie słoneczne...:)


Charakterystyczna sosna, która rośnie na szczycie Sokolnicy

Nasza Figa w tratwie flisackiej spływem Dunaju 


A tu mamy piękny Wąwóz Homole w miejscowości Jaworki koło Szczawnicy


 Homole z siostrą Dagmarą


Miejsca,  które pokazałam to nie wszystkie jakie można zobaczyć.
Jest jeszcze zamek w Niedzicy i zalew. Byliśmy tam dwa lata temu (tu)

Pobyt nasz trwał cztery dni i był bardzo udany.
Jak kiedyś będziecie mieć okazję przyjechać w to piękne miejsce to polecam.


Pozdrawiam:))Ewa

poniedziałek, 23 maja 2016

Javorový Vrch

Czy kondycji stan wzorowy (?) prawdę powie Javorovy:)

Chyba nie tak źle z naszą koedycją skoro szczyt zaliczony.
Wyprawa była przednia, na cztery samochody.
Grupa zorganizowana: liderka grupy czyli moja siostra, podążający za nią mąż, wyprzedzające nas dzieci i psy, oraz para kochających się małżonków.
 A korowód zamykają dwie astmatyczki (w tym ja) i asekurujący nas nasi panowie. Jak by co to jest komu podać inhalator rozkurczowy:)) pierwsza pomoc zawsze na miejscu:))
Jest jeszcze Jacek, dżentelmen dający odczuć, że nigdy nie jesteś ostatnia i na pewno dasz radę.
Spełniał funkcje motywującą:))
Z taką ekipą można maszerować :-)

Trasa zaczyna się dość niewinnie.
Hop... przez mostek i  dalej wzdłuż malowniczego górskiego strumienia. 


 Niestety im dalej tym stromiej się robi


 Piękne widoki rekompensują wysiłek


 Nie siedzimy, to dopiero początek a gdzie do 1032m.n.p.m


 Pierwszy przystanek, co nie którzy muszą się bardziej dotlenić ;((



Nawet młodzież przygasła


Idziemy dalej...



Hura...!!! Już prawie na szczycie


Widok z samego szczytu góry


A tu już nagroda...huśtawka, piękny krajobraz przed nami, zimny browar i my dwie siostry.
Widok z drugiej strony to część naszej pieszej wycieczki.


Piękne widoki dla których jest warto się wdrapać na szczyt Jaworowego.






Samo schronisko bardzo zadbane, czyste z miejscami noclegowymi.
Bardzo dobra, nie droga kuchnia . Tym razem oprócz czosnkóli , jedliśmy haluski z bryndzą i skwarkami...pycha.
Dla mniej wytrwałych w zdobywaniu szczytów jest wyciąg krzesełkowy.
Pięknie tam jest i na pewno jeszcze tam wrócę:))

środa, 11 maja 2016

/WDiC 51/ Serwetek ciąg dalszy

Robótkowo to dziś nic nowego się nie dzierga.
Tak jak tydzień temu dalej serwetki na szydełku.
Lekko się na nie zafiksowałam, i tworzę przeróżne wariacje kolorystyczne.
Stwierdziłam, że mam za dużo nie potrzebnego kordonka, który mi zalega gdzieś po kontach, więc go wyrobię.
A co: od przybytku głowa nie boli:) Obdaruję tymi serwetkami całą rodzinę
Dzisiaj czekoladowo-oliwkowe, będą pasowały do mebli mojej siostry.
Może to przeczytana książka mnie natchnęła do tych podarunków :-)



Nie tak dawno było głośno o filmie Kingi Dębskiej pt. "Moje córki krowy"
Choć bardzo chciałam obejrzeć ten film to niestety gdzieś mi umknął i do tej pory nie miałam okazji go zobaczyć.
Ale przeczytałam książkę i muszę koniecznie zobaczyć ekranizację.
Książka pozwoliła mi się momentami zatrzymać i przemyśleć pewne sprawy. I to jest ogromny plus literatury.
A film (?) Kiedyś na pewno obejrzę, choćby tylko dla obsady i porównania.
Uwielbiam Kuleszę.

ZWIASTUN FILMU


ZWIASTUN FILMU


Sięgając po tę książkę nie za bardzo wiedziałam czego mam się spodziewać.
Bardziej chyba jakiejś lekkiej babskiej literatury, czy też może sarkastyczno-ironicznej komedii.
A tu proszę: pisana prostym, zwięzłym językiem.
Bez patosu opisane niezbyt dobre relacje dwóch sióstr zmagających się  z sobą i na wzajem,  z trudnym momentem w ich życiu. Los przyniósł im chorobę, cierpienie i śmierć rodzica.
W tym trudnym czasie widać jak bardzo siostry różnią  się od siebie i przez to tak bardzo się nie lubią.
Opowieść przedstawiona jest na przemiennie z punktu widzenia obu sióstr. Daje nam to efekt lepszego poznania obu postaci i lepszej konfrontacji tych bohaterek,
Pani Kindze Dębskiej udało się napisać  niesamowitą bombę emocjonalną.
Po przeczytaniu, a może przede wszystkim w trakcie nasuwały mi się przeróżne życiowe przemyślenia. I chyba o to autorce chodziło.
Polecam:))Ewa


wtorek, 10 maja 2016

Syrop z sosny

Wiadomo już od wieków, że to co z natury wyciągniemy to najzdrowsze dla naszego zdrowia i urody.
Co roku staram się zrobić syrop z pędów sosny i uważam go za bardzo przydatny, szczególnie jesieniom przy pierwszych przeziębieniach lub jako dodatek do naleśników, budyniu i kto co tam wymyśli. Rodzina moja go uwielbia


Pędy zbieramy w maju, najlepiej suche i z dala od drogi.
Najlepsze są te z lasu. Leśnicy oczywiście nie kochają zbieraczy, więc trzeba być ostrożnym.
Prawda jest taka, że umiejętne zbieranie nie dewastuje całego drzewa.
Przede wszystkim nie łamiemy drzewek!
Nie obrywamy wszystkich pędów z jednej sosny.
Rwiemy tylko boczne.


Jak przygotowuję ?
Przede wszystkim pędy muszą byś suche.
Przebieram je z nie potrzebnych igieł, tudzież przypadkowych robaczków, które nie fortunnie przybrały się z nami do domu.
Pędy łamię i układam do dużego słoja, zasypuję cukrem w proporcjach 1:1
Ktoś może mi zarzucić: znowu to nie takie zdrowe skoro tyle białego cukru.
Ale przecież nie pijemy syropu szklankami, a w tych aptecznych też jest cukier.


Zazwyczaj zbieram ok. jednego kg. Tyle też daję cukru.
Słój stawiam w słoneczne miejsce na ok. trzy-cztery tygodnie.
Raz na dobę słój powinien być potrząsany żeby cukier się rozpuścił.
Wyprodukowany złoty płyn uszlachetniam dwoma łyżkami spirytusu i przelewam do małych szklanych, wyparzonych butelek, najlepiej po sokach.
Nie pasteryzuję. Cukier i odrobina alkoholu wystarczająco konserwuje syrop.




środa, 4 maja 2016

Czekoladowe serwetki

WDiC .....to już pięćdziesiąty raz jestem z Wami  :)))

Dla odpoczynku od dużych robótek wzięłam się za małe serwetki pod filiżanki.
Zawsze w domu ich mało, a przydatność ogromna.
Bardzo wdzięczny wzór do szydełkowania i w łączeniu kolorów obowiązuje dowolna fantazja.
Wybrałam kolor czekoladowy, bo taki najbardziej pasuje na mój stolik kawowy.







Czytam  w dalszym ciągu "Burzę piaskową" James Rollins  z cyklu: Sigma
Jest to książka dla tych którzy lubią przygody z nutką sensacji i tajemnicy.
Pomimo, że książka napisana jest  w dobrym stylu to jednak gatunek nie do końca przemawia do mojej wyobraźni.
Jednak nie odłożyłam jej na półkę, jak często mi się to zdarza. Jestem już na ostatnich kartkach, więc mogę powiedzieć, że to powieść  z tych lekkich i przyjemnych. 
Dla mnie całkowita odmiana pod względem gatunku. 

Pozdrawiam:))Ewa