poniedziałek, 23 maja 2016

Javorový Vrch

Czy kondycji stan wzorowy (?) prawdę powie Javorovy:)

Chyba nie tak źle z naszą koedycją skoro szczyt zaliczony.
Wyprawa była przednia, na cztery samochody.
Grupa zorganizowana: liderka grupy czyli moja siostra, podążający za nią mąż, wyprzedzające nas dzieci i psy, oraz para kochających się małżonków.
 A korowód zamykają dwie astmatyczki (w tym ja) i asekurujący nas nasi panowie. Jak by co to jest komu podać inhalator rozkurczowy:)) pierwsza pomoc zawsze na miejscu:))
Jest jeszcze Jacek, dżentelmen dający odczuć, że nigdy nie jesteś ostatnia i na pewno dasz radę.
Spełniał funkcje motywującą:))
Z taką ekipą można maszerować :-)

Trasa zaczyna się dość niewinnie.
Hop... przez mostek i  dalej wzdłuż malowniczego górskiego strumienia. 


 Niestety im dalej tym stromiej się robi


 Piękne widoki rekompensują wysiłek


 Nie siedzimy, to dopiero początek a gdzie do 1032m.n.p.m


 Pierwszy przystanek, co nie którzy muszą się bardziej dotlenić ;((



Nawet młodzież przygasła


Idziemy dalej...



Hura...!!! Już prawie na szczycie


Widok z samego szczytu góry


A tu już nagroda...huśtawka, piękny krajobraz przed nami, zimny browar i my dwie siostry.
Widok z drugiej strony to część naszej pieszej wycieczki.


Piękne widoki dla których jest warto się wdrapać na szczyt Jaworowego.






Samo schronisko bardzo zadbane, czyste z miejscami noclegowymi.
Bardzo dobra, nie droga kuchnia . Tym razem oprócz czosnkóli , jedliśmy haluski z bryndzą i skwarkami...pycha.
Dla mniej wytrwałych w zdobywaniu szczytów jest wyciąg krzesełkowy.
Pięknie tam jest i na pewno jeszcze tam wrócę:))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz