środa, 22 czerwca 2016

Nic lepszego, niż saga i truskawki

Wspólne dzierganie i czytanie u Maknety

Ostatnio mój blog taki bardziej turystyczny się zrobił.
Wciągnęłam się w chodzenie po górach i choć znam wiele z tych miejsc z młodości to odkrywam je na nowo z innym smaczkiem i dojrzałym okiem.
Pochłonęła mnie moc gór i chętnie się tym dzielę (tu)
Czytania i dziergania nie opuściłam i choć mozolnie dalej dziergam sweter (tu) to w między czasie szukam fajnego wzoru na poduszki z kordonka.
Na razie mam plan zrobienia poduszki z elementów i sama nie wiem czy fajnie wyjdzie(?)

U mnie dzisiaj truskawkowo, więc i zdjęcia smakowite.
Robię przetwory, głównie dżemy i kompoty. Chyba nie znam kogoś kto w zimie nie zachwyciłby się tym smacznym owocem:)

A czytelniczo znowu weszłam na orbitę.
Choć nie zawsze lubię czytać sagi. Głównie dla tego, że nie zawsze polubię bohaterów i wcześniej czy później znudzą mnie ich historie.
Na szczęście nie ze wszystkimi tak jest.
"Stulecie Winnych" to druga część którą właśnie kończę i jestem mile zaskoczona.
Oceniam ją jako całość, nie oddzielnie jak to większość robi zgodnie z zasadą: pierwsza część super a reszta jak cię mogę...
Każda z nich dotyczy innego czasu i innych bohaterów którzy z biegiem czasu dorastają do kolejnej części.
...no ale to chyba o to w sagach głównie chodzi(?)
Kolejne części czytam z wielką przyjemnością i uwielbiam w nich wszystko, od wielowątkowej fabuły historycznej i obyczajowej po barwne sylwetki bohaterek.
Przede wszystkim doceniam prosty język literacki i szybką akcję. Dzięki temu książki są wartkie i proste w odbiorze, no i oczywiście takie, nasze polskie.
Sięgając po tą sagę mam wrażenie jakbym była tam blisko nich i z dystansu podglądała ich życie.
I choć czasem nie mam czasu na czytanie to i tak zerknę, choćby w jeden rozdział z nie ukrywaną ciekawością: co tam dzisiaj u Winnych?


Kiedy macie już dość skomplikowanych akcji i ciężkich tematów, albo po prostu jesteście przeczytani książkowo tak jak ja ostatnio byłam, to sięgnijcie po tą sagę.
Czas z rodziną Winnych, choć czasem brutalny, czasem słodki jak to życie niesie, pozwoli Wam oderwać się od dnia codziennego.
Polecam:))


Wzór pochodzi z gazety Sabrina Robótki extra nr 4/2013




wtorek, 21 czerwca 2016

Tam, gdzie Wsła ma swój początek...

...u podnóży Baraniej Góry, a dokładnie w miejscu gdzie mieszają się trzy potoki:Wisełka Biała, Czarna i Malinka zaczyna swój bieg rzeka Wisła.
I tam właśnie postanowiliśmy zacząć nasz marsz na sam szczyt Baraniej Góry.
Wejście  to ok. 3,5 godziny marszu w jedną stronę.
Szlaków na szczyt jest wiele.
Wybraliśmy szlak czarny i czerwony.
Do miejsca startowego dojechaliśmy drogą, która prowadzi przez Wisłę w stronę pałacyku prezydenckiego.
Mijając Jezioro Czerniańskie, jedziemy do końca na parking. Dalej zaczyna się już rezerwat przyrody i dolina Czarnej Wisełki, która prowadzi do schroniska.
Jest to bardzo łagodny asfaltowy odcinek, przystosowany również dla rowerów.
W schronisku czekają na nas przepyszne kołacze, które motywują do zdobycia dalszej trasy.
Dalej szlakiem czerwonym, już kamienistym idziemy na sam szczyt Baraniej Góry, gdzie można podziwiać piękne widoku Beskidu Śląskiego.



Kaskady wody towarzyszą nam w z dłuż całego czarnego szlaku.
Uwielbiam górskie potoki. Mają w sobie coś co  mnie hipnotyzuje.
Mogłabym wpatrywać się w nie bez końca, a szczególnie w wodospady.
Potok łączy się z Białą Wisełką w Jeziorze Czerniańskim, a po przyjęciu wód Malinki przyjmuje nazwę Wisła.



Zdjęć mam na pstrykanych od groma.
Nie chcę nikogo zanudzać, więc postarałam się to w minimalny sposób streścić.
A więc: na szlaku


Widok ze szczytu Baraniej
Widoczność była średnia, a może to po prostu mój aparat jest za słaby(?)
Ale chmury były piękne:)


Takich miejsc w okolicy jest mnóstwo.
Najdziwniejsze jest dla mnie to, że ja już tu byłam.
W prawdzie były to czasy gdy do grona młodzieży się zaliczałam i może w tedy inne priorytety były ważniejsze...niż piękno przyrody(?)
W każdym razie zachęcam do zwiedzenia Wisły i okolic.
Następnym razem musimy przejść Dolinę Białej Wisełki i zaliczyć inne górki i pagórki:))
Pozdrawiam:))Ewa



środa, 1 czerwca 2016

/WDiC 52/


Witam Was na mojej stronce:))

Uff...po trzech tygodniach nieobecności na WDiC w końcu się zmobilizowałam i jestem.
Niestety przez ostatni czas byłam-dalej jestem zabsorbowana moim remontem łazienki.
Trochę dziergam, bo to mnie uspokaja, ale ze skupieniem się na czytaniu gorzej.
A tu książek z biblioteki przybywa. Niestety muszę je oddać, nie dam rady wszystkich przeczytać.

Kto przeszedł remont łazienki to wie z jakim bałaganem to się wiąże.
Dla mnie kompletny CHAOS!!!
Jedynie co mnie cieszy to ucieczka z domu w plener natury, byle dalej od tego pyłu i walających się przedmiotów.
Gubię się we własnym domu.
Pogoda dopisuje, więc co rusz to gdzieś wyjeżdżamy. Najlepiej w góry, na zieloną trawkę:)
W długi weekend byliśmy w Pieninach, a tydzień temu na Javorowym

Zdjęcie poniżej to Masyw Trzech Koron i jej mieszkanki:))Tak były zaabsorbowane przeżuwaniem, że nawet nie chciały spojrzeć w obiektyw aparatu:)


Promocje na Dropsa dalej trwają, więc zakupiłam Alpacę i  na drutach powoli przybywają oczka swetra.
Aby za bardzo nie kombinować to robię go prostym wzorem, który już kiedyś dziergałam.
Zmienię tylko fason.


Przez ostatnie trzy tygodnie przewinęło się parę książek. Niestety żadna nie przypadła mi do gustu, więc po prostu dałam sobie spokój tylko na jakiś czas.
Parę dni temu sięgnęłam po znaną mi autorkę Charlotte Link .
Na razie nie mogę podzielić się moimi wrażeniami z książki, dopiero zaczęłam ją czytać.
"Złudzenie" to najnowsza pozycja na rynku czytelniczym tejże autorki.
Polecam inne  tytuły. Nie które są na prawdę dobre np. "Dom sióstr"