środa, 5 kwietnia 2017

Nie taki diabeł straszny, jak go malują...


Spotkanie z Maknetą .
Moje już siedemdziesiąte pierwsze, jak dzielę się z Wami książkami i chwale udziergami:)
Dziś mniej o dzierganiu, a więcej o czytaniu w samym słowa znaczeniu.
Nowy sweter melanżowy na razie czeka na fotki, a z tym wiadomo jak jest...
Pochwalę się w najbliższym czasie.
Ale w końcu zaczęłam dawno obiecywany pokrowiec na mój czytnik.
Obrałam dla niego dość mozolny w tworzeniu, ale za to bardzo efektowny w formie splot tunezyjski.
Jak dla mnie w sam raz na tego typu dziergawki,  jak: pokrowce, czy też inne użytkowe kosze.

 Ubranko na czytnik w wersji roboczej


Czytelniczo zachęcam do przeczytania bardzo fajnej książki Był sobie pies W.B. Camerona
Gdy tylko o niej usłyszałam nie mogłam się doczekać jej premiery.
Równocześnie z książką na duże ekrany wchodziła ekranizacja. Trochę za szybko jak dla mnie.
Książka rekomendowana przez portale, jakby to jakaś bomba emocjonalna była, co za tym idzie morze wylanych łez.
Myślę sobie:-do kina nie pójdę, znam siebie i co jak co ale na los zwierząt jestem bardzo wyczulona i obciach byłoby tak chlipać publicznie;)
Poczekam na e-booka. Niestety, gdy tylko go zdobyłam w formie PDF ni jak nie chciał się otworzyć na moim czytniku.
Będąc kompletnym laikiem w rozpoznawaniu programów do czytania błądziłam w temacie.
Wiem, że wielu boryka się z odczytem tekstu e-booków. Główny problem to ustawienie czcionki.
Dla tych z sokolim wzrokiem czytanie na  smartfonie to nie problem i każdy PDF się otwiera w programie adobe reader (lepszego nie znam) ale mój czytnik to nie smartfon i tekst płynnie się nie przesuwa, a w trybie rozpływu nie zawsze się otwiera.
W końcu metodą dedukcji i podpowiedzi rodziny doszłam do tego, że można skonwertować  PDF na inny program odczytu- DOC lub DOCX. Ten drugi moim zdaniem jeszcze lepszy.
Po okiełznaniu urządzenia jakim jest czytnik e-booków niczym przysłowiowego diabła na płótnie moje możliwości się powiększyły i horyzont nagle stał się szerszy:D
Książek przybyło...

Jeśli macie podobne problemy, a Wasz czytnik posiada program DOC lub DOCX odsyłam do strony tu i tu


W między czasie nie wytrzymałam i książkę nabyłam w formie audiobooka.
Był sobie pies to cudownie ciepła  opowieść o magii sensu życia. To książka dla wszystkich dorosłych i dla dzieci w każdym wieku.
Wcale nie taka straszna jak mi się na początku wydawała, że ronić będę łzy co stronę. Owszem łza się zakręciła ale czytając ostatnie zdanie wiem, że miała ogromny sens.
Nie zdradzę o co chodzi, przeczytajcie-niesamowicie relaksująca lektura!
Polecam w każdej formie odbioru:))

:))Ewa

2 komentarze:

  1. Też mi się wydawało,że książka nie dla mnie ale skoro piszesz, że warta zdobycia, to zdobędę i przeczytam. 😊 Dziękuję za polecenie książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Był sobie pies" pewnie prędzej obejrzę niż przeczytam, znam już ten tytuł i bardzo mnie zaciekawiła ta historia.
    Pokrowiec na pewno będzie świetny, kolorki przykuwają uwagę:-)

    OdpowiedzUsuń