środa, 9 listopada 2016

Optymistycznym krokiem w jesień...


Jeśli jestem meteopatką to tyko w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nie mam skłonności do jesiennej melancholii, jednak aura jesienna co raz zuchwalej panoszy się po domu.
Nikt jej nie zaprasza. Sama wkrada się przez okna w raz ze zmrokiem.
I choć czasem pokazuje te lepsze strony pięknych jesiennych barw i nie licznych promyków słońca to jednak chłód przenikający przez nasze palto uzmysławia nam, że to już nie lato...
Co raz to częściej, bezczelnie rozsiada się na mojej ulubionej kanapie przypominając mi uciekający czas tego roku.
Nie długo listopad zdmuchnie kolorowe liście i szarość nadejdzie.
To teraz czas zwalnia. Nawet mój pies się przestawia na tryb zimowy, więc i ja szykuję się mentalnie do tej pory roku, która w brew pozorom, może sprawiać przyjemność.
Cóż jest lepszego o tej porze od wtulenia się bezkarnie w miękki koc z ciepłą herbatą w dłoni, czy też kieliszkiem rozgrzewającej nalewki, dobrej książki oraz nieodzownych robótek ręcznych?
Świat się nie kończy:) Mamy: bliskich, znajomych, blogerki, kino, teatr, spacery w ostatnich promykach słońca...a nawet jak jest plucha to parasol pomoże:D
Jak to mówią: nie ma złej pogody tylko złe ubranie...
Tak często przypisujemy sobie melancholię, apatię, nudę... zwał jak zwał, jesieni. To chyba takie nasze przyzwolenie, bo jak jesień, to musi być smutno...nic mylnego.
Pomysł !!!
Grunt to go mieć, najlepiej na siebie, bo jak tego nie posiądziemy to nawet słoneczne lato humoru nam nie poprawi:D

Człowiek całe życie się uczy.
Odkryłam w tym roku owoc pigwy, a raczej  pigwowca. Jest znaczna różnica pomiędzy tymi dwoma owocami.
Przede wszystkim różnią się wielkością, smakiem i aromatem.
Nie zdając sobie sprawy jak wartościowy krzew rośnie blisko bloku mojej mamy, zaprzepaściliśmy parę ładnych sezonów jesiennych na zebranie tego jak bardzo wartościowego owocu.

Najpierw skroiłam do małych słoiczków owoc, przesypując cukrem i miodem. Do jednego słoika dodałam jeszcze imbir taki klasyk.
Po odstaniu owoce i sok zastępują cytrynę do herbaty. Przepyszne i zdrowe.
W drugiej kolejności owoc poszedł na nalewkę z dodatkiem laski wanilii, cynamonu i goździków. Pachnie pięknie.         Na moc jednak muszę poczekać.                                                                                                                                         Póki co raczę się nalewką robioną latem z malin i wiśni.
Uwielbiam zamykać owoce w słoiki i chomikować, żeby mieć tą przyjemność delektowania się w długie wieczory.




Zapraszam na WDiC do Maknety czytamy i dziergamy :)

Dziś króciutko; prócz robótki czytam to samo co w zeszłym tygodniu. tu
Nie spiesznie kartka za kartką poznaję losy rodziny Jaszich.
Bardziej spiesznie wywijam drutami, bo na nich ciepły sweter się robi.
Dodam tylko, że to model męski.




Pozdrawiam:))Ewa

15 komentarzy:

  1. Zarażasz optymizmem kobieto! Dzięki:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem jak to jest robić męski sweter. Pigwowca chyba nigdy nie widziałam i nie jadłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samo zdrowie, jak tylko będziesz miała okazję zdobyć to polecam.

      Usuń
  3. Nalewki z pigwy nie robiłam ale sok tak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sok przepyszny. Nalewki nigdy nie próbowałam. Kierując sięzapachem myślę, że będzie bardzo dobra:)

      Usuń
  4. Nie ma nic lepszego jak wieczorna szklaneczka domowej naleweczki:) A jak przy okazji jest coś dobrego do czytania... to cóż chcieć więcej:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...tak, tak kieliszeczek nalewki na krążenie to pyszna sprawa;))

      Usuń
  5. Aż u mnie w domu zapachło pigwą, tak ładnie jej walory opisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie napisałaś o jesieni. Herbatę z pigwą pijam czasem u mamy, a co do koca, to dziś zaopatrzyłam się w taki mięciutki i cieplutki w kolorze pomarańczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam pomarańczowy kocyk, w prawdzie trochę zużyty ale jeszcze grzeje:))

      Usuń
  7. Ja należę do jesiennych malkontentów więc Twój post trochę mnie zawstydził, ale i pobudził do próby zmiany nastawienia mimo męczącej meteopatii.
    Nasz pigwowiec niestety miał w tym roku tylko dwa jabłuszka, bo też mizernie kwitnął i widząc Twój sok żal mi, bo mnie przekonałaś do niego, szczególnie z tym dodatkiem imbiru.

    Świetny sweter Ci zaczyna się wyłaniać. Ładna włóczka i wzór, który bardzo lubię.


    Pozdrawiam Cię cieplutko....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrzebnie poczułaś się zawstydzona. Wszyscy mamy prawo do swoich gorszych nastrojów :) Oby tylko nam nie przysłaniały tych lepszych chwil naszego życia.
      Spokojnego wieczoru:))

      Usuń
  8. uwielbiam wtulić się w ciepły koc z herbatką w kubku i ksiązką w ręku i czytać, czytać, czytać...

    OdpowiedzUsuń