Skończyłam przód i tył chyba tylko dla tego, że robiłam go na okrągło. Mam takie złudne wrażenie, że jak się robi dwie części razem to szybciej przybywa na drutach.
Teraz jestem na etapie pierwszego rękawa i niestety oba są robione oddzielnie.
Ale za to więcej czytam :-)
Oby dwie książki, które przeczytałam podobno są z gatunku thrillera/kryminału. I owszem pewne elementy wskazywały by na to. Ogólnie rzecz biorąc w sposób bardzo inny od klasycznych kryminałów, czy thrillerów.
I choć pierwsza zaczyna się od trupa, a w drugiej ginie dziecko to obie te powieści mają więcej z literatury obyczajowo-psychologicznej.
Połączenie teraźniejszości z retrospekcją tworzy znakomitą fabułę w jedną całość. Przez to powieść jest zaskakująca i świetnie napisana, przenosi nas w piękne zielone miejsca wyspy Lewis w Szkocji.
Mieszanka ta powinna przypaść do gustu tym bardziej i mniej wymagającym czytelnikom.
"Czarny dom" jest pierwszą książką z cyklu i bardzo dobrą zapowiedzią kolejnych części.
"Dziewięć dni" Gilly Macmillan czyta się szybko, ale na pewno nie z przyjemnością , tylko ze względu na ciężki temat jakim jest zaginięcie ośmioletniego syna na oczach matki.
Tytuł nie jest thrillerem, ani kryminałem. To książka o zdarzeniu, które mogło mieć miejsce w rzeczywistości. I przez to wydaje się tak bardzo realistyczna.
Mocno emocjonalna z aspektami psychologicznymi,specyficzna i trudna w odbiorze emocjonalnym.
Każda postać ma mocno określony portret psychologiczny, co jest wielkim plusem tej powieści.
Trauma jaką przechodzi matka jest czymś wstrząsającym, a czytając o tym dla mnie momentami była nie do ogarnięcia.
A jednak książka, dosłownie: przykuła mnie do fotela na cały dzień. Nie mogłam się od niej oderwać puki nie przeczytałam ostatniej kartki.
Bardzo udany debiut.
Dla mnie wyjątkowa, bo inna od innych i na pewno zostanie w mojej pamięci na długi czas.
Dołączam recenzje z kanału Esy:
Piękna jest magia książek, szczególnie tych które pochłaniają nas bez reszty.
Śmiało mogę powiedzieć, że te dwie takowymi były:))Polecam Ewa:))
Tak, magia książek jest piękna. I ja lubię zaczynać się bez reszty tak, żeby zapomnieć o otaczającym mnie świecie.
OdpowiedzUsuńZaczytać się, nie zaczynać. Znów smartfon wiedział lepiej, o jakie słowo mi chodzi.
UsuńKsiążki pewnie bardzo ciekawe ale mnie ta robótka urzekła.
OdpowiedzUsuńKsiążki już dodałam do listy do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam