Siedzę przed monitorem i tak dumam:-co by tu napisać, co wkleić żebym nie przepadła tak do końca w naszej blogowej rzeczywistości. A rzeczywistość dość bura jak ten szary widok za oknem. Żadnych projektów u mnie większych nie znajdziecie. Od grudnia posucha. Wpadłam w głęboką dziurę skarpetkową i wyjść z niej nie potrafię:D
Nigdy nie przypuszczałabym, że tyle radości mi sprawią małe okrycia stóp. Ich praktyczność wręcz mnie mile zaskoczyła. Prawda jest taka: sezon jesienno-zimowy bardzo sprzyjał na tę formę szybkich małych efektów dziewiarskich. Moda na dzierganie skarpet wybuchła mocno intensywnie w kolorach i wzorach na wielu blogach. Powstały grupy wspierające. To mnie wciągnęło, to jest super...i dalej mi się podoba.
Każda para jest przypisana innej książce, którą akurat czytałam, innemu nastrojowi. Po prostu każde oczko to chwila mojego życia. To sprawia przyjemność ale Wy to znacie, ten stan umysłu. Frajdą jest też szukanie wzorów, dobieranie włóczek i ta adrenalina:czy starczy tej resztki włóczki do końca drugiej skarpety(?)
W tej poniżej nie starczyło:D Palce już kombinowane z innej specjalnie zamawianej Drops Fabel 104 (ciemny fiolet) pod melanż. Wzór kompletnie improwizowany.
Niebieskie, moja duma i porażka jednocześnie. Duma, bo sama wzór wymyśliłam, rozpisałam, ułożyłam:D Z przemyślaną premedytacją specjalnie włóczkę zakupiłam Drops Fabel nr 115 Ale oczek za dużo w obwodzie nabrałam. Nie wiem na co liczyłam(?) Na pewno nie liczyłam dobrze. Wyszły odrobinę za duże 42 w rozmiarze, miały być 38. Nic to do łóżka idealne.
Przecież nasze cudeńka dzielą się na kategorię: do spania, do buta, sexi też mogą być te za kolanko lub te babcine-ciepłe, proste, grube z rodzaju froterek. Wszystkie lubię:)
Melanżowe. Też lubię, sprawdzają się idealnie do butów i kolor pod spodnie pasują nawet do dresowych:D
To musiał być początek roku. Wiadomo z początkiem roku marzenia i perspektywy na życie są szersze. I tak żeby sobie pomóc w wytrwałości postanowień sięgnęłam po Kody podświadomości Beaty Pawlikowskiej
Warto było! Poradnik, przede wszystkim spionizował choć na chwilę moje emocje. Książkę nie łyka się w całości. Krok po kroku przechodzi się analizę własnych myśli. Służą ku temu ćwiczenia w formie zadawanych pytań i własnych odpowiedzi podpartych psychologią. Dla jednego może to trwać miesiąc, rok...każdy ma swój czas ogarnięcia własnej osobowości jeśli tylko chce.
Niebieskie stópki i mój pierwszy ściągacz w ząbki. Zabrakło mi parę rzędów na palce. Ups...jestem zmuszona dokupić znowu kolejny ten sam kolor.
Firefly Lane wznowiona powieść obyczajowa Kristin Hannah. autorka znana z tytułowego Słowika. Jak dla mnie dwie inne książki nie tyko pod względem osadzonego czasu i historii ale i różniąca się stylem. Tak jakby dwie inne Hananah pisały. Firefly Lane to landrynkowa opowieść o słodko gorzkiej przyjaźni dwóch dziewczyn Kate i Tully . Nie doczytałam do końca, nie dałam rady. Skuszona ekranizacją na platformie Netflix obejrzałam serial. Serial równie ckliwy jak książka.
To moje zdanie. Wiem, że książka jak i film cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Ciekawa jestem Waszych opinii.
Tak się prezentuje mój urobek sezonu, choć nie zapieram się, że kolejne skarpety nie powstaną.
Uff....strasznie dużo tego. Kończąc post zaświeciło słońce. To dobry znak...
Ewa:))
Świetna kolekcja. Po raz kolejny zachęciłam się do zrobienia własnych skarpet. Niech tylko pokończę zaplanowane mozaiki i ruszam z produkcją na przyszły sezon :)
OdpowiedzUsuńDziękuję 😊
OdpowiedzUsuńSkarpetki fajna sprawą ale Twoje mozaiki to mistrzostwo. A może mozajkę wstawisz w skarpetkę? Czekam na pomysły 😉
Tak ładnie opisałaś swoje przygody skarpetkowe,że mimo postanowienia w tym sezonie więcej ich nie dziergać, chyba spróbuję coś z ażurkiem wykombinować. Ja robię wszystkie od palców, najpierw włóczkę rozdzielam po połowie i sprawdzam to za popmocą wagi i potem pędzę nogawkę aż kończe włóczkę. Bardzo dużo pomysłów na czytanie dostałąm po Twoim poście. Uwielbiam ksiażki Jodi Picoult, a Tobie ślę cieplutkie pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńTak,metodą od palców pozwala na większą swobodę w rozplanowaniu włóczki. Niestety jeszcze się jej nie nauczyłam.
OdpowiedzUsuńCzytałaś Picoult Już czas? Wzruszająca historia słoni i okrucieństwo człowieka wobec tych bezbronnych istot. Do książki dodałam materiały z yutob i płakałam wielkimi łzami nad bezsensownością tego świata.
Czytałam jej prawie wszystko, również wzruszające były jej ksiażki o wilkach i wielorybach.
OdpowiedzUsuńNie znam, może pamiętasz tytuły?
Usuń"Wpadłam w głęboką dziurę skarpetkową i wyjść z niej nie potrafię" - jak ja Cię doskonale rozumiem;-) Kolekcja imponująca - widzę, że użyłaś różnych włóczek i różnych wzorów. Dziergaj dalej i pokazuj światu:-)
OdpowiedzUsuńDziura jak depresja 🧦 wybrzmiało:)
UsuńNa szczęście dół nie taki straszny, jeszcze mogę w nimn posiedzieć:)
Pozdrawiam serdecznie:))
Nie odebrałam dziury jako depresji:-) Raczej jak ciąg uzależnieniowy, w który wpadłam jak we wspomnianą dziurę:-)
Usuń