Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sweter. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sweter. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 24 kwietnia 2022

Szary moherkowy, gryzący...

Witajcie w tą zimną u mnie niedzielę:) Prezentuję szary moherowy sweterek akuratny na dzisiaj mocno gryzący i za razem ciepły. Wbijające ostre włókna pobudzają ukrwienie...Haaahaaa
Wersja robocza, czyli ja w ferworze walki z robótką:))
Wersja ukończona, pozytywnie z małym niuansem swetr chce mnie pożreć :)) Finał: oddaje go siostrze. Siostra z radością przyjmuje prezent i trzyma go w zamrażalniku aby pozbyć się ostrych zębów włóczki :)) Powaga-wieczorem wkłada do lodówki, rano ubiera do pracy i mówi że działa. Wierzę na słowo, ja nie praktykowałam Hii...Hiii Macie jakieś sposoby na agresywną przędze?
Z początku roku odkryłam z ogromną radością nowego dla mnie autora Marcina Pilis. Dwie książki, dwie inne w akcje, inne na płaszczyżnie czasu. Ale oby dwie łączy okrucięstwo mordu, bezsensownej chwili bytu człowieka na ziemi w obliczu krzywd jaki niesie za sobą system narzucony prze silniejszych, mocniejszych (?) To miłość, wzajemna trwoga i radość bohaterów...bo tak toczy się życie. Książki Marcina Pilis to obrazy budowane słowem.Słowem nienachalnym, subtelnym. Dlatego polecam książki. Tylko zastanawia mnie jedno:-w dobie dzisiejszych wydarzeń potraficie czytać książki o tematyce wojennej? Ja mam z tym problem.
Pozdrawiam:))Ewa

sobota, 19 marca 2022

Moherowy kardigan

Witam:)) Ślicznie wiosenną pogodą. U mnie przedsmak wiosny już w powietrzu. Na ten czas szykowałam sweter rozpoinany w kolorze oczywistej zieleni. Moja duma i perełka póki co w szafie wisi.
Na kardigan wybrałam YarnArt MOHAIR TRENDY col.111 ok. 4,5 motka druty nr 5,5 mm. Dołożyłłam jeszcze cieniutką nić merynosa SESIA Extrafine 100g/1500 m color butelkowa zielń 2450
Książki...na dzień dzisiejszy, pustka:(( dwie zaczęte, nic nie idze to czytanie. Książki obsadzone w tematyce wojennej odpadają, np. Kod Róży Katie Quinn. Obiektywnie patrząc nie mogę się do nich przekonać. Może ma na to wpły obecna sytuacja na świecie. Wojna przestała być dla mnie odległa, stała się realna, groźna, nieobliczalna. Unikam też filmów z zawartością scen przemocy wojennej. Polecam kryminały np. cykl Przemysława Piotrowskiego. Wróciłam do Genialnej przyjaciółki. Uwielbiam wszystke części i uwielbiam film. Nie wiem co bardziej.
Moim odkryciem zeszłego roku jest Marcin Pilis jego Cisza w Pogrance mnie powałiła. W tej chwili nie mogłabym jej przeczytać. Miłego wekendu Wam kochane życzę:))ewa Ps. czekam na dostawe włóczek...i co? w sobote Inpost do mnie nie dojeżdża:((

poniedziałek, 20 lipca 2020

Fioletowy zwyklaczek

Dziś prezentuje się sweter zwany popularnie "zwyklaczkiem"
Robiony od góry z dekoltem w szpic. Po bokach rozcięcie. Nic specjalnego, wymyślnego.
Powstał  z ufoka leżącego w szufladzie z trzy lata temu albo lepiej tu  Nigdy go nie ukończyłam. Przyczyną był chyba kolor, wzór ? ...już nie pamiętam.


Nie ma to jak zrobić ciepły sweter zimą, a zdjęcia w pełnym południowym słońcu lipca :)
Tyle czasu czekał na odsłonę.
Domieszka lnu nadaje lekkości. I choć tego zbytnio nie czułam w tym rażącym słońcu, przewiewności.



Tak wygląda moja bliska okolica. Prawda, że czasem nie trzeba zbyt daleko wyjeżdżać by nacieszyć oko pięknym krajobrazem? I wyciszyć myśli...uf...nie w takim słońcu 🤭












Wracając do swetra, był robiony jakiś czas temu. Wybaczcie ale nie pamiętam ile zużyłam materiału.
Na pewno Dros Alpaka mix 9023 (+-6 motków) plus Lace mix 4434 dwa motki
Ściągacze z alpaki fioletowej z domieszką Lace 6790 koloru dżinsu stąd inny odcień wykończenia.







Pozdrawiam:))Ewa



wtorek, 23 czerwca 2020

Sweter jodełka...


:)))

Sweter jodełka doczekał się swojej prezentacji. Uf...dość długo to trwało.
Przerabiałam nie spiesznie etapami. Najpierw przód, a może tył powstał. W między czasie brakło włóczki i znowu przerwa. Znacie to?
Trochę podgoniłam i znowu brakło jednego motka. Potem rękaw. Tu już zapał się kończy, bo najwolniej przecież powstają rękawy. I tak przerzucałam oczka od zimy do wiosny aż lato mnie zastało.





"Co się odwlecze to nie uciece" tak powstał sweter na miarę, lekki i miły w dotyku.
W sam raz na chłodne dni na plaży.






Przerabiałam włóczką Dropsa Alpaca Lace (dwa i trochę motka) w połączeniu z Brushed Alpaca Silk. (ok.sześć -siedem motków)
Sami widzicie. Kompletny spontan, nic nie policzone.
Druty nr.4mm.
Wzór zaczerpnięty z grupy na Fc.


Raport dla zainteresowanych co u mnie dziewiarsko? ha...ha...NIC. Dwie robótki zaczęte z których nic nie będzie. Pomysł w głowie na łapacza snów dojrzewa.
Byłam na wczasach nad naszym morzem i to mnie bardzo rozleniwiło. Dałam sobie wolne od drutów, szydełek i kłębiących myśli.
Czytałam, bo to czynność dla mnie oczywista:D
"Kult" Łukasz Orbitowski Polecam nie tuzinkowa, bez zbędnego patetyzmu, dobrze wyważona  opowieść na faktach, mile mnie zaskoczyła.
"Sekret listu" Lucinda Riley Ponad 500 stron dobrej lekkiej literatury. Miłość, tajemnica i trochę kryminału.
"Tatuażysta z Auschwitz" Heather Morris to pozycja  której nie mogłam nie przeczytać.
Wydawało mi się, że temat Holokaustu nie jest mi obcy. Przecież wiele historii podobnych już znam z literatury, filmu. Jednak kolejna to w cale nie za dużo. To książka na którą trzeba mieć po prostu ochotę.
Kończę drugą część "Podróż Cilki" Jest inna, również dobra.

Wciągnęłam się w seriale. Z rozpędu obejrzałam ekranizacje powieści "Wielkie kłamstewka" Liane Moriarty
W serialu było wszystko co lubię: psychologia, świetne aktorki, piękne pejzaże, zbrodnia, motyw...

Pozdrawiam:))Ewa

poniedziałek, 23 września 2019

Żółty, jesienny liść...:D

Witam się ze wszystkimi po przerwie, można nazwać letniej. Tak na prawdę to nie lato się do tego przyczyniło. Muszę się po prostu przyznać:-wypaliłam się ale nie tak do końca.
Zawsze w pogorzelisku pozostaje ziarno które zakiełkuje.
Słabo podlewane motywacją do dziergania ziarno obrodziło w żółtą lniano-bawełnianą bluzeczkę.
Proces dość długi.
Pobudzona pierwszymi promieniami słońca skusiłam się na mocno intensywny kolor. Zupełnie nie mój, ale przecież zmiany są potrzebne.



Początkiem wakacji wrzuciłam włóczkę na druty i nie spiesznie skończyłam końcem lata.


Choć dalej dziwię się wyborem koloru to bluzka wyszła całkiem, całkiem...
Robiona z góry na dół z lekkim ażurem w kształcie liści. Rękaw jak przystało na kończące lato za łokieć. Przykrywa co nie co ;)
Włóczka Drops Belle (4) żółty, zużycie nie całe 8 motków, druty 4 mm.
Włóczka w pracy ma tendencję do rozdwajania się co trochę utrudnia.
Po blokowaniu układa się bardzo dobrze, gładko.
Po wypraniu nie rozciągła się ale jest bardzo ciężka i trudno schnie. Prałam ręcznie, nie wiem jak w pralce.



 Mimo wszystko,że wypadłam na trochę z blogosfery to serdecznie Wszystkich którzy jeszcze mnie pamiętają serdecznie pozdrawiam:)Ewa

czwartek, 29 listopada 2018

Czarny


Witam serdecznie :)

Dzisiaj będzie trochę wspomnień
Kolor czarny, kiedyś... dawno, był dla mnie jak druga moja skóra. Nieoderwalnie przyklejony do mojej osoby.
Był jak kurtyna za którą młody człowiek chce się tylko skryć i bezpiecznie przeczekać. Tylko co? Młodość, przemijającą urodę(?) A może skrywa się  przed samym sobą. Wciąż pretensjonalnie buntując się przed światem i notorycznie zadając pytanie o sens swojego istnienia.
Taka byłam...

Dzisiaj na szczęście jest oznaką stylu, dobrego gustu.





Na wspomnienia nałożyły się dwa przypadkowe zdarzenia. 
Kolor swetra i filmik na YouTube Moje bieszczady feat. KSU [Kult America]
Ryan Socash, youtuber z kanału Kult America nagrał klip do popularnego utworu
KSU "Moje Bieszczady" 

Tak, KSU punk rockowa kapela to mały etap mojego życia.

Była też fascynacja zespołem The Doors, kultowym filmem biograficznym J. Morrisona.
A imię jego kobiety, Pamela wydawało mi się najładniejsze na świecie.
Mało brakowało a tak nazywałby się moja Córka. Miała być po prosu Pam.
Rodzina kręciła nosem, co to za imię. Więc może Paulina? Już był jakiś kompromis ale dla mnie dalej mało oryginalny. Niech będzie chociaż Paula , lepiej brzmi tak pomyślałam:))
Ostatecznie córka została ochrzczona Paula Teresa po Babci.
A czas i tak zrobił swoje i przekornie wszyscy mówili na nią Paulina:D Mówili...
Wiem, że bardzo tego nie lubi i teraz w jej dorosłym życiu staramy poprawnie używać  imienia Paula:))

Może macie ciekawe historie związane z wyborem imion dla Waszych pociech? Piszcie...

Wracając do klipu KSU to polecam do obejrzenia.
Nie koniecznie ze względu na styl muzyczny. Choć on akurat w tym klipie jest bardzo łagodny i sensowny.


Klip przyciąga uwagę pięknymi widokami jesiennych Bieszczad co skłoniło mnie do podzielenia się niewielką moją historią:D


Pochłonęły mnie te wspomnienia i główny bohater czarny sweter zszedł na drugi plan.
Choć dalej jest dla mnie efektowny to mało dziergam tym kolorem tylko dla tego, że męczy oczy.
Drugi powód to psia sierść niestety bardzo widoczna na czarnym, więc mało użyteczny w domu.

Robiony z góry na dół. Lekko poszerzany dodawanymi oczkami z przodu i równolegle z tyłu.
Wzór ażurowy zaczerpnięty z bloga IK-reatywnej Agnieszki
Ściągacz według wskazówek Reni tu  2 oczka prawe, 1 oczko lewe

Cieszę się z niego. Jest mięciutki i przyjazny dla ciała.
Włóczka to Drops Flora robiona podwójną nitką, druty nr 7mm
Zużycie materiału to 6 motków, choć nie jestem pewna czy nie zaczęłam siódmego motka ( hm...)


Ps.
W rytmie piosenki Dorsów:  baby light my fire kołysałam moją maleńką córkę.
Byłam bardzo młoda, zbyt młoda...Kocham ją nad życie:)))

Pozdrawiam:)Ewa

wtorek, 20 listopada 2018

Ciepły melanż


Witam:))
Zima wielkim skokiem wpadła za okno...sypło śniegiem
Zimno i ponuro się zrobiło. 
W ostatnie słoneczne jeszcze dni udało mi się zrobić zdjęcia mojego cieplutkiego swetra.
Bardzo jestem z niego zadowolona. Miękki i ciepły otula ciało.
Szybko się robi. Taki zwyklaczek z Big Delight Dropsa



Sweter robiony w całości od góry do dołu.
Zużycie włóczki to nie całe cztery motki Drops Big Delight (12) dżins
Druty nr 8

 

Na długie wieczory polecam coś dla ducha...
"Zatrzymaj się"  
 Rozdzierająco bolesna historia miłosna jakich wiele.. Temat truj kontu małżeńskiego nie jest nam obca w literaturze i na ekranie. Można powiedzieć: -o tym już czytałam.
Sięgnęłam po tą książkę ze względu na autorkę, która jest mi znana z książki pt.Powtórnie narodzony
Książkę tą zaliczam do moich ulubionych pod każdym względem.
Truj kont, zdrada... jakby nie oceniać to miłość, ból i adrenalina. Ile autorów tyle opisów miłosnych uniesień i klęsk, zawodów...
Książka ujęła mnie z innej perspektywy: mężczyzny.
Tak, główny bohater to cynik jakich wielu wyrachowanych mężów ziemia nosiła. Ale mało kiedy czyta się prawdziwą próbę rozliczenia się z samym sobą i to w wydaniu płci męskiej.
Swoim początkiem dość kontrowersyjna, czyż ojciec powinien opowiadać swojej córce o tym jak zdradza matkę? I to tak drastycznej sytuacji na pograniczu życia i śmierci córki?
 (wybaczam autorce, musiała mieć punkt zaczepienia. równie dobrze główny bohater mógłby snuć swoje wynurzenia umierającej żonie(ha,ha...))
Mimo początkowego niesmaku ujęła mnie ta historia stylem.
Język jest absolutnie genialny. Metaforyczny, piękny, na swój sposób poetycki. W innych miejscach cudownie banalny.
 Autorka mnie nie zawiodła.

Pozdrawiam ciepło:))Ewa

piątek, 23 lutego 2018

Prawe oczka mnie zdominowały...


Zaglądam w moje archiwum i widzę w lutym pustkę, żadnego wpisu:(
Wiadoma sprawa-jak nic nie piszemy to nie znaczy, że nic nie dziergamy.
Zdążyłam zrobić swetr któremu brakowało tylko rękawów. Nie było mi z nim po drodze, więc go sprułam.
Proces decyzji oczywiście się przedłużał dość długo. W między czasie robiłam przeróżne inne próbki, nie dające żadnych twórczych efektów. Szukając pomysłów tylko się katowałam niemocą.
Rozwiązanie na białą alpace jak to zwykle bywa przyszedł nie oczekiwanie.
Byłam w ciągu robienia oczek prawych po skończonym kominie tu
Bez większego zamysłu połączyłam Alpacę Dropsa z kordonkiem Maxi i można powiedzieć:- sam pasiasty wzór ułożył się na drutach.
Tak wyszedł luźny oversize swetwer przerabiany tylko oczkami prawymi.
Duet ten dość nie typowy- włóczka z kordonkiem i dwa innej grubości druty 8mm w pląsie z 4,5 mm naprzemiennie.



Z ostatnio przeczytanych książek polecę Wam przezabawną powieść,która z pewnością rozśmieszy nie jednego ponuraka. Choćby takiego jak ja co to zawsze szuka drugiego dna w literaturze.
"Ostatnia Arystokratka" (tu) przezabawna książka powodująca u mnie salwy śmiechu.
Umiejętności autora Evzena Bocka w obrazowaniu sytuacji są po prostu mistrzowskie!
Chcecie poprawić sobie humor ? Sięgnijcie po Arystokratkę bez zbędnego rozważania po prostu ją przeczytajcie i bawcie się tak jak ja to zrobiłam ocierając oczy z łez śmiechu:))

Oczywiście mam już za sobą część drugą .
Jest dobra. Ale wiecie jak to jest z kontynuacjami. 
Pierwowzory są najlepsze. 




Chciałam pokazać sweter w innej odsłonie. Najlepiej na dworze ale nie możliwością byłoby się rozebrać z kurtki w taki mróz. Tym bardziej, że swetr jest bardzo przewiewny i luźny.






























Zużycie materiału: cztery motki Drops Alpaca kol. biały i nie całe dwa kordonki Maxi kol. biały
Druty : dwa inne w numeracji 8mm i 4,5mm

Pozdrawiam Ewa:))


niedziela, 21 stycznia 2018

Przytulić siebie


Jest czasem taki moment,okres, gdy czujemy rozchwianie na wielu płaszczyznach naszego życia:-bo coś boli, czegoś nie rozumiemy a może nie potrafimy się z czymś zgodzić, pogodzić, zaakceptować.
Nic nie wychodzi i z niczego nie jesteśmy zadowoleni.
Brzmi jak początek choroby depresyjnej...nic mylnego:)
Chcę napisać po części o sobie samej i o tym jak przytulić siebie żeby było lepiej, jaśniej...

Ból...przyczyna mojego zamieszania.

Końcem roku, zaczął dokuczać mi ból pleców. Kolejny raz zlekceważyłam objawy do momentu kiedy nie mogłam stanąć na lewą nogę, a w pośladku czułam wbitą szpilkę.
Szukając pomocy u zaufanego kręglarza, który nie raz już mnie ratował, jeden masaż okazał się małą pomocą.
Szukając wsparcia u lekarza pierwszego kontaktu, dowiaduję się, że to rwa kulszowa.
No to myślę sobie:-diagnoza postawiona, to pytam jak to się leczy? A pan doktor z uśmiechem:
-Że to się nie leczy...:((
-Jak to nie leczy. Pytam wszystkich i samą siebie.
To w wieku 46 lat mam zostać z tetryczłą staruszką , a dla męża porcelanową filiżanką, co to stoi i się kurzy, używa się od święta i jest bardzo krucha.
Płacz, zgrzytanie zębów.
Znowu masaże, czytanie, szukanie pomocy w necie.
Stoicki spokój mojego męża trochę pomaga, a czasem irytuje.
W tedy wydawało mi się, że wszyscy moi bliscy powinni wyprzedzać moje myśli i cierpieć ze mną...nic bardziej mylnego. Każdy ma swojego bolaka:D
Wszystko wydaje się mętne, a jak mętne to siłą rzeczy chcę to zrozumieć i rozjaśnić. Walczę sama z sobą.
Na szczęście to co chwilowo wydaje się nie do ogarnięcia, nagle się rozwiewa...okazuje się, że jedynym lekarstwem są systematyczne ćwiczenia!!!
Eureka! Mogę naprawić się sama:DD
Najpierw chaotycznie.
Coś tam pamiętam:-przecież kiedyś ćwiczyłam- to będę się ruszać. Tak myślę.
Masażysta mówi:-Powoli, można sobie zrobić krzywdę.
Staram się. Noc bezsenna, poranek odrętwiały, boli...
I wreszcie po trzech miesiącach przytulam siebie,bo nikt lepiej od nas samych tego nie zrobi. Znajdując ukojenie w jodze.
Po dwóch miesiącach nie udolnych ćwiczeń i miesiącu codziennej praktyki jogi, medytacji czuję się o niebo lepiej. Mało tego zachęcam siostrę do ćwiczeń i oby dwie łapiemy bakcyla.
Czuję się wyśmienicie!


Co poza tym? Można się domyśleć: były święta, w których mimo wszystko starałam oddać samom siebie w przygotowaniach. Trochę wolniej, próbując udowodnić coś sobie()
Mała stłuczka na parkingu nie z naszej winy-wyszłam z siebie i stanęłam obok (jakoś tak to się mówi)
Pociecha w robótkach też znikoma.
Utopienie myśli w książkach (dobrze, że w książkach a nie w czym innym:D), też mi nie wychodzi, chyba tylko w kucharskich i to z mizernym skutkiem.
Tak.
Tak się na szczęście skończył ubiegły rok.

Zrobiłam sweter, nie do końca. W tej chwili brakuje mu rękawów.
Choć kiedyś upatrzyłam sobie ten wzór i wydawał mi się piękny w prostocie, to w tej chwili uznałam, że jest mi nie potrzebny i wcale mi się nie podoba.
Trochę szkoda bo to alpaka Dropsa


























Podpisując się pod idee pozbycia się zbędnych rzeczy dla oczyszczenia przestrzeni, pewno spruję na rzecz innego. Albo będę miała pierwszego ufoka w tym roku czekającego na swoje drugie życie:))
W tej chwili robię szal żakardowy wzoru pani Justyny Lorkowskiej pełen energetyzujących kolorów.
Moje kolory na pewno pokarze jak zrobię w całości.

Pozdrawiam Ewa:))

piątek, 1 grudnia 2017

Z różowej Puny

... Dropsa wersją roboczą się chwalę:)



Przeczytałam kolejną książkę mojej najukochańszej autorki Romy Ligockiej.
I jak zwykle książka pozostawia za sobą refleksje i poczucie, że chciałoby się więcej stron, więcej Ligockiej.
Książka zawiera w sobie tak dużo mądrych sekwencji, że aż mnie korciło wziąć ołówek do ręki i podkreślać. Czego nigdy nie robię. Najzwyczajniej książki, które czytam nie należą do mnie.
I tak mi się smutno zrobiło,..kupię sobie wszystkie:D

Prawdziwa Radość życia czytać niespiesznie tak refleksyjnie snutą opowieść o życiu, miłości, przemijaniu.
Dla mnie czas się zatrzymał w miejscu, trzymając w ręce najnowszą książkę pani Romy Ligockiej.
Znalazłam w niej wiele porównań i odniesień do własnych spostrzeżeń na życie.
Było o związkach męsko-damskich, dorosłym macierzyństwie, empatii i o tym, że mój mąż jest konsumentem wiadomości telewizyjnych, co nas bardzo rozbawiło:))



A to moje tegoroczne czapki.
Czerwona z Limy Dropsa, też w roboczej wersji, bo włóczki mi zabrakło. Poczekam na dostawę i kiedyś skończę.
Każda z nich do kompletu posiada chusty, kominy i szale.


Musztardowa dla córki do kompletu z brioszkowym szalem:-) tu

Pozdrawiam:)Ewa