Czytając książki zawsze panował u mnie chaos. W sensie, że mało kiedy czytałam serie. Jak już to z dużymi przerwami czasowymi co nie miało zbyt spójnej stałości w odbiorze i często wpadały w moje ręce nie zbyt przemyślane książki, które wcześniej niż później zostawały porzucane. Przez co miałam poczucie straconego czasu.
Z początkiem roku 2016-go postanowiłam to w miarę uporządkować z myślą: mniej przeczytam więcej zapamiętam, mniej gniotów w mojej ręce.
I miało to ogromny sens. Jak widzicie wśród paru pojedynczych książek znalazły się serie z których ogromnie jestem zadowolona.
Książka roku? Spytacie...
Nie mam takiej, bo i debiut pani Łepkowskiej był super i odkrycie Wojciecha Dutki przykuło mnie w fotelu, a Kinga Dębska rozśmieszyła i dała chwilę refleksji.
Kontrowersyjny temat regulaminu tłoczni dał wiele do myślenia.
Czas z bohaterkami Stulecia Winnych był pięknym, choć czasem niepokojącym przeżyciem. To samo tyczy się dwóch części Zborowskiego.
Ósme życie to wzruszająca saga która w mojej świadomości pozostanie na długo w mojej pamięci, choć tom drugi trochę mnie znużył.
Postać Fina jak i wątek sensacyjno- kryminalny z wyspa Lewis zafascynował mnie na tyle, że przeczytałam wszystkie części.
Przyjemnością było czytać Róże Północy, choć pierwsze spotkanie z autorką mnie rozczarowało. A była to książka pt. Dom orchidei.
Katarzynę Bonde doceniłam sobie dopiero w formie audiobooka.
Plastyczny i barwny język Tomka Michniewicza zabrał mnie na wędrówkę między innymi po Nepalu, Indiach, byłam w Chinach i Tajlandii , odwiedziłam Malezję oraz Singapur.
A wszystko przez to, że książkę poleciła mi jedna z Was blogerek, za co jestem ogromnie wdzięczna.
Rozczarował mnie Uczeń architekta, na którego czekałam. Bardzo lubię tę autorkę i cenię sobie przeczytane do tej pory jej książki. Niestety ta mi nie spasowała. Ale polecam fascynatom serialu Wspaniałe stulecie. Barwne czasy i krwawa historia sułtana Sulejmana Wspaniałego mogą znowu powrócić na kartkach tejże książki.
Trzydzieści książek przeczytanych...dla jednych to może nie wiele, dla nie których jedna to za dużo.
Ja wiem jeno, że magia książek jest piękna, szczególnie ta, która pochłania nas bez reszty.
I takiej właśnie literatury Wam życzę na Nowy Rok 2017
1.
Półsłówka Blanca Busquets **
2
Regulamin tłoczni John Irving ***
3.
Palmy na śniegu Luz Gabas **
4 .
Trzy odbicia w lustrze Zbigniew Zborowski cz. I ***
5 .
Pąki lodowych róż Zbigniew Zborowski cz. II ***
6.
Czarny dom Peter May Cykl: Wyspa Lewis (tom 1) *
7. Dziewięć dni Gilly Macmillan **
8.
Nie mów nikomu Harlan Coben*
9.
Człowiek z wyspy Lewis Peter May Cykl:Wyspa Lewis (tom 2) **
10.
Burza piaskowa James Rollins Cykl:
Sigma (tom 1) ***
11.
Moje córki krowy Kinga Dębska ***
12.
Stulecie Winnych Ałbena Grabowska Cykl: Stulecie Winnych (tom 1) ***
13.
Stulecie Winnych Ałbena Grabowska Cykl: Stulecie Winnych (tom 2) ***
14.
Stulecie Winnych Ałbena Grabowska Cykl: Stulecie Winnych (tom 3) ***
15.
Samsara Tomek Michniewicz **
16.
Dom orchidei Lucinda Riley
17.
Pani mnie z kimś pomyliła Ilona Łepkowska ***
18.
Przeznaczeni Katarzyna Grochola ***
19.
Jezioro tajemnic Peter May Cykl: Wyspa Lewis (tom 3) *
20.
Wyspa Victoria Hislop ***
21.
Genialna przyjaciółka Elena Ferrante Cykl: Genialna przyjaciółka (tom 1) *
22.
Dom duchów Isabel Allende
23.
Krótka książka o miłości Karolina Korwin-Piotrowska
24,
Czerń i purpura Wojciech Dutka ***
25.
Ósme życie (dla Brilki)
Nino Haratischwili (tom 1) ****
26.
Róża północy Lucinda Riley **
27.
Niemowa Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt *
28.
Ósme życie Nino Haratischwili (tom 2 ) ***
29.
Pochłaniacz Katarzyna Bonda Cykl:Cztery żywioły Saszy Załuskiej (tom 1) Audiobook ***
30. Uczeń architekta Elif Şafak
Obok dobrej książki, jak wiecie zawsze leży motek włóczki.
W ubiegłym już roku włóczka nawijała się najczęściej na druty i powstało parę fajnych sweterków.
Mój ulubiony to to powtórka z jesieni
tu
Moja duma to pierwszy mężowski
tu
Odkryłam i polubiłam włóczkę ALIZE lanagold fine i ciepły 49% wool /51% acrylic
tu
Myślę, że rodzina z chust, szali i czapek jest zadowolona i myśli o mnie ciepło w zimne dni....
Rok 2016...rok radości i miłości
Na nowo odkrywałam góry i pokochałam ich piękno.
Nauczyłam się nowej metody tworzenia koronek metodą frywolitkową. Nie powiem trochę to trwało, bo i mozolna to praca. Niestety nie przynosi mi ona tak wielkiej satysfakcji jak druty, czy szydełko. Nie mówiąc o miłości do książek:D
Sama jeszcze nie wiem w jakim to kierunku moja nowa umiejętność zmierza:)
Dużo się działo...malowałam, przerabiałam, odnawiałam, remontowałam. To ostatnie oczywiście rękami fachowców. Jednym słowem: wiłam gniazdo
Końcem roku czekał mnie czas ważnej decyzji. Ale...dojrzewałam do niej dziesięć lat...więc co to za decyzja(?) NAJWAŻNIEJSZA!
Z Nowym Rokiem 2017 życzę Wam wiele radości i spokoju.
Poplątanych nitek i kolorowych motków.
Pozdrawiam:)Ewa