środa, 14 października 2020

W między czasie...

 ...czyli pomiędzy jedną większą pracą a drugą z potrzeby szybkiego efektu zrobiłam skarpety.

Bardzo lubię szczególnie jesienno-zimową porą nosić dziergane skarpety  po mieszkaniu. Są ciepłe i co dla mnie ważne bezuciskowe. Są tak przyjemne, że mogłabym nawet w nich spać. Czego nie robię ale wiem, są w śród nas zwolenniczki takiej nocnej garderoby :)



Nie wiem jakiej włóczki użyłam, bo kupiłam z wyprzedaży jeden motek bez banderoli. Na pewno w składzie jest wełna. Chodząc czuję delikatną akumpunkture. Takie dwa w jednym, ciepło i masaż.
Wracając do włóczki-dość gruba na druty 5,5-6,0 mm. Nabrałam trzydzieści oczek startowych od góry na pięciu drutach. Palce zszywane szwem dziewiarskim.
Robiłam z przyjemnością, szybko i jeszcze większą zabawą sama je na sobie obfociłam. Radość przy tym była przednia:))


Oto klasycznie uproszczony lotos:D

Chcę się z Wami  podzielić moją  nową pasją. Albo bardziej odświeżoną pasją do ziół. Interesowałam się nimi chyba od zawsze. Sięgając pamięcią do dzieciństwa, pamiętam babcie zbierającą pełno różnych zielonych roślin i kwiatów, pamiętam krwawnik siekany i mieszany z jajkiem dla młodych kur, kaczek(?) To w tedy ziarno bakcylu do natury padło na grunt mojego dzieciństwa.

Dzisiejsze czasy bardzo sprzyjają do pochylenia się nad tematem. Wszędzie słyszy się o podnoszeniu odporności, leczeniu katarków wszelakiego pochodzenia, zwalczaniu wirusów i bakterii. Z pewnością natura temu sprzyja. Trzeba mieć tyko szeroko otwarte oczy na to co nas w okół otacza i wykorzystać co dobre i naturalne dla nas.

Dużo ziół już przekwitło, zmizerniało ale jest jeszcze parę, które można wykorzystać. Tak jak ta piękna dzika róża.

Zbieram z moim mężem, tzn. On zbiera. Bo róża choć piękna to niedostępna, swoimi kolcami broni przed intruzem. Mąż się poświęca, podwójne rękawice ubiera i walczy z nią namiętnie. Ja przerabiam, czyli mielę przez maszynkę i suszę w piekarniku.Sprawa to wcale nie jest łatwa. Owoc twardy, po dwa  wrzucam do maszynki. Inaczej sprzęt odmówi posłuszeństwa. Potem suszę stopniowo od dziewięćdziesięciu stopni zmniejszając do pięćdziesięciu.


 
 Warto ten czas poświęcić. Susz idealny na owocową herbatkę i do innych mieszanek ziołowo-owocowych. Miód (mój nawłociowy) do tego. I proszę, zapraszam na herbatkę...:))


Ewa:))