Mimo, że zima w tym roku to nie zima, ja dalej produkuję szale. I to na dodatek w kolorach niezbyt energetyzujących. Wręcz dołujących. Ale co zrobić obiecałam Córce, więc dziergam tym czarnym frustrującym kolorem.
Zwyczajnie było już mi wstyd, bo całą rodzinę obdarowałam, Paula dosłownie szmatę z przed paru lat zrobioną nosi.
A w domu pełno chust i szali kolorowych zalega.
Ale NIE, żaden nie pasuje, musi być czarny, czarny. Wiecie, najlepiej taka smoła.
Żeby tak ciemno od koloru nie wiało postanowiłam wybrać się z nim do lasu.
Las o dziwo mnie zaskoczył swoją barwą soczystego mchu. Jakby to wiosna była.
Zima w tym roku tylko z nazwy kalendarzowa. U nas gdzie nie gdzie śnieg leży, w górach nawet jest.
Włóczkę wybierałyśmy razem. Zaznaczam oby dwie byłyśmy tylko w kontakcie wirtualnym. Siłą kompromisu padło na Drops Puna mix czarny.
Hura, myślę sobie: Nie czerń i nie szary, dla mnie ciemny grafit.
Jak to często bywa przy konsultacjach internetowych wyszły późniejsze zawirowania.
W trakcie przerabiania już dość konkretnej ilości oczek. Moment, w którym już nie chcesz pruć, bo niby wszystko jest ok. Pauli przypomina się sweter kiedyś tam zrobiony z Puny, owszem bardzo ciepły ale gryzący.
I co? Już nie chce szala z Puny...wrrrr
Rzucam drutami i biegnę do pasmanterii. Promocje na Dropsa się już skończyły, o zgrozo...
Kupuję turecką Alize alpaca royal w głęboko czarnym kolorze. Smoła!
Ale o tym szalu w kolejnym wpisie.
Dzisiaj prezentuję ten pierwszy z Puny. Wyszedł całkiem, całkiem. Taki trochę damsko-męski unisex.
Gdybym miała zrobić dla siebie to byłaby chusta, pewno ażurowa. A tak mąż skorzysta, ponosi...w końcu jest posiadaczem dość obfitej brody, która chroni go przed okrutnym podgryzaniem.
Notabene, wełna po wypraniu nie jest takim strasznym wampirem. Chyba, że ktoś jest na prawdę wrażliwy, to nie polecam:))
Zużyłam 7 motków, druty nr 4mm
Wzór znalazłam na FC.
To mniej udane zdjęcie z moją Bigielką. Zawsze wiernie towarzyszy.
Cała ta historia zmusiła mnie do zrobienia dwóch szali jednocześnie. W tej chwili kończę drugi.
Nie długo odsłona.
Żeby nie było, ja bardzo lubię i noszę czarne kolory, są praktyczne i do wszystkiego pasują. Nie lubię tylko tym kolorem dziergać, bo zwyczajnie nie dowidzę i męczę oczy.
Pozdrawiam:)Ewa
Ja też lubię czarne dzianiny, ale ciężko się je robi, zwłaszcza zimą. Dobrze, że mąż przygarnie ten szal. Bardzo jest ładny i szkoda by było, żeby leżał bezczynnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję 🙂
UsuńSzal na pewno będzie noszony, mnie się też podoba:)
Lubię podgryzanie więc taki szal byłby idealny dla mnie😁pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo jesteś taką samą masochistką jak ja 😁
UsuńNa spółę z mężem będę nosić 😆
Mam Punę, właśnie w motku wydawała mi się dość gryzącą, ale jestem pełna nadziei, że coś z niej wymyślę, żebym mogła nosić, bo sama przędza podoba mi się bardzo:-) Super szal, dobrze, że będzie miał kto go nosić:-)
OdpowiedzUsuńPlusem jest jej lekkość w samej konstrukcji szala. Można zażucić na okrycie wierzchnie wtedy nas nie pożre w całości 😆 Owinęłam kurtkę, jest ok.
UsuńBardzo ładny szal, bardzo ładnie wkomponował się do towarzystwa z kamieniem. Cudowne zdjęcia. Czuję, że zaraz zaczniesz gustować w odcieniach czarnego, bo kolor ten na prawdę jest wart zachodu, mimo, że potrzebuje szczególnej uwagi przy robótce. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję 🙂
Usuń