...zimno nadchodzi...niestety...
Biorę druty w rękę i narzucam coraz to więcej oczek na czapki, chusty i szale dla całej rodzinki.
Najpierw dla siostry: chusta tu , potem czapka i pompon musi być, bo takie życzenie:)
I proszę jest ogromny...:-)
Następna w kolejce córka, ale to za tydzień.
I ciepły sweter dla mężczyzny mojego życia:))
Ogólnie to takie plany na najbliższy miesiąc.
Kurczę:znowu braknie czasu na ozdoby świąteczne:(
Żeby napisać parę słów na temat książki, którą obecnie czytam muszę sięgnąć pamięciom trzy lata do tyłu żeby w ogóle przypomnieć sobie główne wątki
W tedy to zachwycałam się trzema pierwszymi częściami znakomitego duetu M. Hjorth i H. Rosenfeldta zadając sobie pytanie: czy powieść szwedzka jest nowym gatunkiem literackim? TU
Na kolejną czwartą musiałam długo czekać, bo aż trzy lata. Trochę to za długo, żeby w lot połapać wszystkie wątki.
Ale warto było poświęcić trochę uwagi, bo thriller przedni.
W książce jest wszystko to co lubię w skandynawskich kryminałach.
Świetnie wpleciony wątek kryminalny w tło obyczajowe i bardzo wyraziści bohaterowie uwikłani w swoje problemy dnia codziennego plus wartka akcja. Nic dodać nic ująć...
W mojej biblioteczce duet autorski stawiam koło tak znanych autorów jak Stieg Larsson i Camilla Lackberg
Chyba do tej pory nic równie dobrego nie czytałam, więc polecam ale od pierwszej części.
Dziękuję wszystkim za ostatnie odwiedziny mojego posta i miłe komentarze:)
Pozdrawiam:)Ewa